Pewien zachodni
przybytek ze zbyt drogą, w dodatku kiepską arabicą i imiennymi kubkami, ma
jednak jakiś swój klimat. Nie wiadomo co udzieliło się dziarskiemu Panu grubo
po 70ce, który mimo wolnych stolików dosiadł się akurat do mnie i wyjąwszy
kieszonkowy zegarek na łańcuszku oznajmił, że ma 20 minut na kawę i rozmowę.
Nie czekałam na nikogo, w zasadzie właśnie w samotności chciałam wypić parszywą kawę. Nie chciałam słuchać kolejnej smutnej historii o powstaniu, wojnie, umieraniu czy jaką to teraz mamy
władzę, bądź jakiej nie mamy, o samolotach, o spiskach... ale ów nienagannie
ubrany staruszek zaczął opowiadać mi o tym, jak długo czekał z żoną na
mieszkanie i jak jego ojczym w prezencie ślubnym sprowadził im samochód z
zachodu, jak przyjemnie było jeździć Mercedesem wśród sąsiadów ciasno
zapakowanych w swoje maluchy. Patrzyłam na tą całą sytuację z niedowierzaniem,
ale ów miły staruszek kontynuował opowieść o pierwszych telefonach, zachodnich
komputerach jakie posiadał, które przychodzili oglądać wszyscy sąsiedzi, o tym
jak nawet ubrania sprowadzał zza oceanu, bo przecież u nas to tylko ocet...
Pachniał mocnymi, korzennymi perfumami, ubrany
nowocześnie ale jednak jakby epokowo sączył majestatycznie swoje podwójne
espresso przyciągnięte woda i mówił dalej, albo tylko myślał i niechcący
wypowiadał te myśli na głos. Nie zadałam żadnego pytania, 20 minut
historycznego monologu minęło w jednej chwili i staruszek wstał, ukłonił się,
podziękował za rozmowę i opuścił lokal. Musiało minąć sporo czasu zanim
otrząsnęłam się z tego co zaistniało, bo kawa zupełnie mi wystygła. Wstałam
dopijając płyn spojrzałam na baristkę zadając jej nieme pytanie czy ona także to
widziała, ale jej zszokowana mina potwierdziła jego retoryczny charakter...
Najwidoczniej ów Pan chciał pozostać przez kogoś
zapamiętany, bezimienny ale zapamiętany...
Kiedy wszyscy siedzą z nosami w telefonach warto czasem rozejrzeć się i posłuchać miasta :)
wtorek, 26 lipca 2016
piątek, 22 lipca 2016
Daj mnie Pani te buty !!!
Sieciówka z butami, KKK, wyprzedaże, -10%, -30% -50%, ale brak zniżki na
buty w rozmiarze… 40, mijam kolejne półki, gula mi rośnie, siłą woli przecież nie
zmniejszę stopy…. Mój cholerny bezzniżkowy rozmiar 40…
Obeszłam sklep dwukrotnie, tłumy bab niczym złe siostry kopciuszka pchają swoje spocone latem stopy w za małe buty, wściekając się przy tym, że te nie pasują. Wielokulturowość narasta, języki mieszają się, tu polski, tam rosyjski, angielski, gdzieniegdzie jakiś bliżej nieokreślony dialog między ubranymi w hidżab’y kobietami mierzącymi piękne wysokie, niestosowne? szpilki…
Wreszcie i ja cos mierzę, japonki, szyte na Ukrainie, choć najwyraźniej tamtejszym kobietom buty nie muszą trzymać stopy bo ta szaleje na boki. Jakiś koszmar. Obok mnie, złociste wysadzane ‘kamieniami’ rzymianki, mierzy matka i córka, typowe prażanki. Ich skiśnięte adydasy i szare skarpety leżą wepchnięte pod sklepową pufę, a one rżąc upychają w rzemykowe buty swoje stopy z zimowym jeszcze pedicure’m. Słyszę komentarz „mamo to wygląda jak spętany koń” i sama się uśmiecham, bo faktycznie ten rzymianek wygląda na niedorobiony na tej praskiej stopie…
Rząd dalej zaczyna się awanturka miedzy starowinką a niewysoką brunetką z napisem ”Ewa chętnie pomogę”.
-Jak ja wyjeżdżałam za granicę to tam skakali wokół mnie i nikt nie pytał czy pomóc, oni już wiedzieli, że mają mnie zadowolić i tym się różni kultura polska a kultura francuska – warczy starowinka - To da mi pani te buty z koronką?!
-Proszę Pani, my takich nie mamy, zostały już tylko takie z płótna, ale bez ażuru.. – tłumaczy mocno poirytowana „Ewa chętnie pomogę”
-Tyle butów, a akurat tych pani nie ma?! Za co tu pani płacą?! Nie chce się pani pracować!! – awanturuje się starucha ( jakby mogła to by parasolką przyłożyła).
-Dobrze, dla Pani przeszukam każde pudełko – ironiczna nuta w słowach pomocnej Ewy rozsierdziła starowinkę.
-Gdzie pani kultura?! – fuknęła - gdzieście pochowali wszystkie buty?!
-Proszę Pani, wszystkie buty jakie mamy dostępne są na sklepie – odpowiedziała szablonowo brunetka.
-Proszę mi znaleźć buty ?!
-Takie jak te? - i podniosła but staruszki..
-O tak! Tak! Te są idealne! A będą drogie? - Chwila ciszy, kobieta zastanawia się czy starsza Pani żartuje, rozgląda się po ludziach czy ktoś tego nie nagrywa, czy to nie żart, ale jednak decyduje się zostać najbardziej pomocną Ewą w sklepie…
-Akurat te, może Pani dziś zabrać ze sobą… w prezencie J - ja już kisnę za regałem bo ten teatrzyk staje się coraz bardziej niewiarygodny…
-A to od razu mogę w nich iść?
-Jeśli tylko ma Pani takie życzenie.. – Ewa przechodzi samą siebie (choć szczytem wszystkiego byłoby skierowanie staruszki do kasy xD)
-Na taką obsługę to ja czekałam kochanieńka, moje stare może pani wziąć dla biednych ludzi, dziękuję i dowidzenia. - i poszła, ku zdumieniu Ewy, moim, prażanek i jeszcze kilku widzów owego przedstawiania.
Tylko ci biedni będą niepocieszeni brakiem butów z koronką… A Ewa chyba nie dostanie awansu za podniesienie sprzedaży..
Obeszłam sklep dwukrotnie, tłumy bab niczym złe siostry kopciuszka pchają swoje spocone latem stopy w za małe buty, wściekając się przy tym, że te nie pasują. Wielokulturowość narasta, języki mieszają się, tu polski, tam rosyjski, angielski, gdzieniegdzie jakiś bliżej nieokreślony dialog między ubranymi w hidżab’y kobietami mierzącymi piękne wysokie, niestosowne? szpilki…
Wreszcie i ja cos mierzę, japonki, szyte na Ukrainie, choć najwyraźniej tamtejszym kobietom buty nie muszą trzymać stopy bo ta szaleje na boki. Jakiś koszmar. Obok mnie, złociste wysadzane ‘kamieniami’ rzymianki, mierzy matka i córka, typowe prażanki. Ich skiśnięte adydasy i szare skarpety leżą wepchnięte pod sklepową pufę, a one rżąc upychają w rzemykowe buty swoje stopy z zimowym jeszcze pedicure’m. Słyszę komentarz „mamo to wygląda jak spętany koń” i sama się uśmiecham, bo faktycznie ten rzymianek wygląda na niedorobiony na tej praskiej stopie…
Rząd dalej zaczyna się awanturka miedzy starowinką a niewysoką brunetką z napisem ”Ewa chętnie pomogę”.
-Jak ja wyjeżdżałam za granicę to tam skakali wokół mnie i nikt nie pytał czy pomóc, oni już wiedzieli, że mają mnie zadowolić i tym się różni kultura polska a kultura francuska – warczy starowinka - To da mi pani te buty z koronką?!
-Proszę Pani, my takich nie mamy, zostały już tylko takie z płótna, ale bez ażuru.. – tłumaczy mocno poirytowana „Ewa chętnie pomogę”
-Tyle butów, a akurat tych pani nie ma?! Za co tu pani płacą?! Nie chce się pani pracować!! – awanturuje się starucha ( jakby mogła to by parasolką przyłożyła).
-Dobrze, dla Pani przeszukam każde pudełko – ironiczna nuta w słowach pomocnej Ewy rozsierdziła starowinkę.
-Gdzie pani kultura?! – fuknęła - gdzieście pochowali wszystkie buty?!
-Proszę Pani, wszystkie buty jakie mamy dostępne są na sklepie – odpowiedziała szablonowo brunetka.
-Proszę mi znaleźć buty ?!
-Takie jak te? - i podniosła but staruszki..
-O tak! Tak! Te są idealne! A będą drogie? - Chwila ciszy, kobieta zastanawia się czy starsza Pani żartuje, rozgląda się po ludziach czy ktoś tego nie nagrywa, czy to nie żart, ale jednak decyduje się zostać najbardziej pomocną Ewą w sklepie…
-Akurat te, może Pani dziś zabrać ze sobą… w prezencie J - ja już kisnę za regałem bo ten teatrzyk staje się coraz bardziej niewiarygodny…
-A to od razu mogę w nich iść?
-Jeśli tylko ma Pani takie życzenie.. – Ewa przechodzi samą siebie (choć szczytem wszystkiego byłoby skierowanie staruszki do kasy xD)
-Na taką obsługę to ja czekałam kochanieńka, moje stare może pani wziąć dla biednych ludzi, dziękuję i dowidzenia. - i poszła, ku zdumieniu Ewy, moim, prażanek i jeszcze kilku widzów owego przedstawiania.
Tylko ci biedni będą niepocieszeni brakiem butów z koronką… A Ewa chyba nie dostanie awansu za podniesienie sprzedaży..
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
Popularne posty
-
Niby dres, ale spodnie moro, włosów brak, ale na wyćwiczonym karku majta się złoty, maryjny kajdan. Na ortalionowej kurtce szeleści markowy ...
-
Pewien zachodni przybytek ze zbyt drogą, w dodatku kiepską arabicą i imiennymi kubkami, ma jednak jakiś swój klimat. Nie wiadomo co udzielił...
-
Sieciówka z butami, KKK , wyprzedaże, -10%, -30% -50%, ale brak zniżki na buty w rozmiarze… 40, mijam kolejne półki, gula mi rośnie, siłą ...
-
Jadę tramwajem, na kolejnym przystanku wsiada dziewczynka około trzech lat z tatą. Widać kto robił jej poranną fryzurę bo warkoczyki ledwo ...